Rejestr umów dziurawy jak szwajcarski ser
Jak już pisałam, po 2 miesiącach oczekiwania otrzymałam coś, co w mniemaniu Burmistrza i urzędników jest rejestrem umów.
Analizując ten materiał doszłam jednak do wniosku, że jest to tylko pewien zbiór danych pozostający w luźnym związku z realnym wydatkowaniem publicznych środków i zarządzeniem, które określa zasady tworzenia tego rejestru.
Burmistrz Gminy Mosina Jerzy Ryś w zarządzeniu z 30 marca 2015 r., czyli 4,5 roku temu nałożył obowiązek prowadzenia rejestru, określił zasady i przypisał to zadanie Referatowi Organizacyjnemu, który podlegał Sekretarzowi Gminy
http://bip.mosina.pl/zasoby/files/zarzadzenia/2015/regulamin_organizacyjny_rok_2015z.pdf
Rozdz. XI Regulaminu Organizacyjnego Urzędu Miejskiego w Mosinie:
§ 71
1.Referat Organizacyjny Urzędu Miejskiego w Mosinie, prowadzi Rejestr umów.
2. Rejestracji podlegają umowy, których stroną jest Gmina Mosina.
3. Przed zawarciem umowy pracownik merytoryczny odpowiedzialny za prowadzoną sprawę jest zobowiązany w referacie organizacyjnym pobrać numer umowy, jest to jednoznaczne z rejestracją umowy.
4. Podczas rejestracji, podaje następujące informacje:
– przedmiot zamówienia;
– data sporządzenia umowy;
– dane kontrahenta;
– kwota;
– osoba odpowiedzialna merytorycznie;
W otrzymanym przeze mnie zbiorze danych brak daty sporządzenia umów, kwot umów, wykasowano nazwiska osób fizycznych, choć nie wszystkich…
Nie ma tez liczby porządkowej, co wydaje się w każdej tabeli sprawą oczywistą. Są natomiast numery umów, o których mowa w zarządzeniu.
W wybranym fragmencie 200 numerów w spisie ujęto 101 umów, aż 99 brak.
Dlaczego ich nie ma? Pominięto je celowo, bo były niewygodne, czy spowodowało to urzędnicze niedbalstwo, brak procedur i kontroli w urzędzie?

Trudno w tej sytuacji nie stawiać sobie pytań:
Po co są zarządzenia Burmistrza? Pro forma, żeby były?
Czy warto wydawać zarządzenia, skoro urzędnicy ich nie stosują, być może nawet nie znają? Czy Burmistrz zna treść zarządzeń?
Jak działa Urząd Miejski? Jaki jest system kontroli wewnętrznej?
Jaki jest system zarządzania?
Czy informacje otrzymywane od Burmistrza są wiarygodne i rzetelne?
Ile wcześniej ja, inni radni i mieszkańcy otrzymywali takich nierzetelnych odpowiedzi?
Czy warto w ogóle zadawać pytania, skoro jest tyle dowodów, że Burmistrz podpisując się pod nimi, nie bierze za nie odpowiedzialności?
Czy da się jeszcze odbudować utracone zaufanie?
Czy Burmistrzowi zależy na jakości, wiarygodności i zaufaniu?
Czy może wystarczy mu 11 wiernych i ufających bezgranicznie radnych?
Czy to jest szczyt jego ambicji?
No i pytanie dla mnie najważniejsze:
Co ja tutaj robię? Jaki to ma sens?
Na koniec trochę na temat, a trochę nie, fragment z “Małego Księcia” (Antoine de Saint-Exupéry) nie mylić z “Księciem” N. Machiavellego:
Mały Książę był zdziwiony. Planeta była maleńka. Nad kim Król mógł panować?
– Najjaśniejszy panie – powiedział – proszę mi wybaczyć moje pytania…
– Rozkazuję ci pytać – pospiesznie powiedział Król.
– Najjaśniejszy panie, kim najjaśniejszy pan rządzi?
– Wszystkim – z wielką prostotą odpowiedział Król.
– Wszystkim?
Król dyskretnym ruchem wskazał swoją planetę, inne planety i gwiazdy.
– Tym wszystkim? – spytał Mały Książę.
– Tym wszystkim – odpowiedział Król, ponieważ był to monarcha nie tylko absolutny, ale i uniwersalny.
– I gwiazdy najjaśniejszego pana słuchają?
– Oczywiście – odrzekł Król. – Słuchają natychmiast. Nie znoszę nieposłuszeństwa.
Mały Książę zachwycił się taką władzą. Gdyby on ją posiadał, mógłby widzieć jednego dnia nie czterdzieści trzy, ale siedemdziesiąt dwa, nawet sto, nawet dwieście zachodów słońca bez przesuwania krzesełka. A ponieważ był trochę smutny z powodu swej małej opuszczonej planety, ośmielił się prosić Króla o łaskę:
– Chciałbym zobaczyć zachód słońca. Proszę mi zrobić przyjemność. Proszę rozkazać słońcu, aby zaszło…
– Jeśli rozkażę generałowi, aby jak motyl przeleciał z jednego kwiatka na drugi, albo rozkażę mu napisać tragedię, albo zmienić się w morskiego ptaka, a generał nie wykona otrzymanego rozkazu, kto z nas nie będzie miał racji: ja czy on?
– Jego Królewska Mość – odpowiedział stanowczo Mały Książę.
– Słusznie. Należy wymagać tego, co można otrzymać. Autorytet opiera się na rozsądku. Jeśli rozkażesz twemu ludowi rzucić się do morza, lud się zbuntuje. Ja mam prawo żądać posłuszeństwa, ponieważ moje rozkazy są rozsądne.
– Więc jak jest z moim zachodem słońca? – przypomniał Mały Książę, który nigdy nie porzucał postawionego pytania.
– Będziesz miał twój zachód słońca. Zarządzę go. Lecz zaczekam, w mądrości rządzenia, aż warunki będą przychylne.
– Kiedy to będzie? – informował się Mały Książę.
– Hm, hm! – zamruczał Król, badając gruby kalendarz.
– Hm, hm, to będzie około… około… to będzie dziś wieczorem o godzinie 19.40. I zobaczysz, jaki mam posłuch. Mały Książę ziewnął. Żałował straconego zachodu słońca, a poza tym już się trochę nudził.
– Nie mam tu nic do roboty. Odejdę.
Wytwarzanych jest tam mnóstwo śmieci, których nie ma gdzie składować.
Wymyślono, że będą one składowane w jednej lagunie i przysypywane piaskiem. I właśnie w tej płytkiej wodzie z tych śmieci powstała potężna wyspa – tłumaczyła prof. Łukaszewicz. Wyspa śmieciowa rozrasta się w tempie jednego metra kwadratowego dziennie. Ale to nie wszystko – na tej wyspie ulokowany został praktycznie cały przemysł. – Oni mają w tej chwili na terenie tej wyspy ulokowanych ponad sto interesów i chwalą się, że dzięki temu nie ma uciążliwego przemysłu, np. w Male – dodała. Wyspa śmieciowa, Thilafushi, stała się również celem wycieczek.
Ale nie tylko śmieci są potężnym problemem na Malediwach. Chiny, Europa czy Arabia Saudyjska wykładają pieniądze na budowę oczyszczalni ścieków. – Każda wyspa jest atolem i ma rafę. I na tę rafę nie można spuścić ścieków, bo ryzykuje się jej zniszczeniem. W związku z tym trzeba budować podwodne kanały, które wyprowadzą ścieki dalej od linii brzegowej. A własną oczyszczalnię ścieków musi mieć każdy z luksusowych hoteli.
http://www.tokfm.pl/Tokfm/7,103086,25030501,malediwy-to-nie-tylko-turystyczny-raj-smieci-skladowano-w.html?
Może wynająć jedną z tysiąca niezamieszkałych wysp i tam składować śmieci z Mosiny?
Jacht już w gminie jest, to może dokupić jakiś większy śmieciowiec i jazda?
Nieważny rozmiar wyspy, ale poziom recyclingu, który nie wiadomo jak liczyć.
Gdyby naród masowo kupił kompostowniki,, to mógłby zrobić gminie kuku, bo gdyby żywot trawy skończył się w kompostowniku, to jak wykazać trawę i jej odzysk w gminnym systemie, skoro do niego nie trafiła?
Od 2013 roku twierdzę, że twórcą systemu musiał być jakiś wioskowy głupek.
Nie głupek tylko cwaniak kuty na cztery łapy. To zostało uchwalone i zapisane celowo, aby spełnić kryteria recyclingu wpisując do kategorii odpady jak najwięcej tego co odpadem nie jest.
Trawa i liście nie powinny być wywożone tylko rozdrabniane na miejscu i użyźniać glebę lokalnie. Odpady żywności też nie powinny być wywożone tylko kompostowane lokalnie bez udziału firm recyclingowych, z wyjątkiem zurbanizowanych terenów zabetonowanych od piwnic po kominy.
Koniecznie powinny być zaliczane do odpadów opony, bateryjki i skumulatory, świetlówki, i temu podobne dziadostwo.
W obecnej sytuacji wszystkie osiągnięte współczynniki i statystyki recyclingu są celowo fałszowane przez ujęcie w nich tego co nie jest zanieczyszczeniem, ani odpadem, a pomijanie i unikanie prawdziwych odpadów.
Czego innego spodziewasz się po skorumpowanych politykach i urzędnikach?
Wronki, lepkimi od brudów łapskami Wieczora i Kaszkowiaka z OSP w grudniu zakupiły odpad z Lubonia.
Mowa o 19 letnim gruzie marki STAR bez wymaganego dopuszczenia CNBOP, bez którego to nie jest wóz ratowniczo-gaśniczy, zdolny do wciągnięcia do podziału bojowego tylko samobieżna polewaczka i dupowóz ćwiczebno-paradny.
Wieczór kupił takich gruzów od 2007 roku 5 sztuk za w sumie 1 100 000 zł.
Strażyński już kupił do PK starego gruza podnośnik-koszowy Nissan za ok. 100 000 zł, ale to i tak nówka, bo w okolocach 10 do kilkunastu lat, a dla OSP Wieczór kupuje gruzy 20 lub 30 letnie, a nawet jak kupują niby nowe jak w 2010 roku to ulepione z podwozia 10-letniego i podnośnika 24-letniego, który Kaszkowiak sprzedał z podwoziem z 1983 roku, aby mu przylepili do podwozia 10-letniego i zapłacili za to z Wieczorem 125 000 zł.
Jeden raz dzięki dotacjom w 2008 roku kupili gruza nowego, ale bez dopuszczenia, więc zostanie wycofany z podziału.
Ciekawe jakie muszą moeć układy, aby takie łamanie przepisów prawa, w tym kodeksu karnego uchodziło im płazem?
Jeśli jesteś ciekaw jak Bob Budowniczy budował Szarotkową w Skórzewie, to wrzuć sobie na e-mapę chociażby działkę 306/28. To jedna z działek która się znalazła we wniosku o pozwolenie na budowę, a zabrakło działek 355,360,363 i 368. Staroście zabrakło wiedzy,że droga to nieprzerwany ciąg działek i wydał pozwolenie 747/08. Te których zabrakło nie były wykupione, więc Szu podmienił na inne. Jedną z nich Napierała wykupował w roku 2015, a mimo to Szarotkową Strażyński i jego Bezrada zaliczyli uchwałą 416/01 do kategorii dróg gminnych.
Wojewoda gapcio też nie miał mapy i tak przeszedł numer z dofinansowaniem drogi innej w realu niż w pozwoleniu. Firma Colas, ta która chce budować obwodnicę Wronek nie ma chyba orientacji w terenie, lub ma doświadczenie w fałszowaniu dziennika budowy, bo nie zauważyła, że buduje na innych działkach.
Później Dopiewo twierdziło,że na tych działkach brakujących pewnie Poznań przez pomyłkę asfalt położył, a Poznań że nie ma z tym nic wspólnego. Uważajcie żeby wam Colas nie pociągnął obwodnicy przez Zakład Karny, bo jak Strażyński w pobliżu to wszystko jest możliwe.
Nie mam pojęcia czy tych Dornów coś łączy,poza tym że lubią kręcić koło władzy .
To historyczne, ale proszę. Rejonowym był Chojecki. Znany min. z tego, że mec.Sowisło obsługujący wtedy Mosinę, Rokietnicę, Starostwo był patronem jego syna.
Sprawę prowadził/nie prowadził Stanke. On umorzył, nikogo nie przesłuchując -2DS/1811/13/4.
Został jednak zmuszony do przesłuchania Szu poprzez odwołanie.
Odpowiedź 2 do: karp 12/01/2020 o 20:14
Podawaj nazwiska i szczegóły dotyczące prokuratorów. Chętnie te informacje sprawdzimy. Sygnatury. Adresy. Ulice. Nazwy firm.
Odpowiedź do: karp 12/01/2020 o 20:14
OK, Karpiu. Nazwiska Dorna występują w obu gminach. Jakie koligacje łączą te osoby?
Na pewno Robert Dorna i jego żona pracują w UMiG Wronki. Czy jest to legalny nepotyzm? Jest, bowiem zostawiono furtkę w przepisach dla rodzinnych samorządowców, z takim zastrzeżeniem, że rodzina nie może podlegać bezpośrednio, tylko pośrednio lub zajmować równoważne stanowisko. Żona wiceburmistrza pracuje najprawdopodobniej w referacie finansowym i podlega pani skarbnik. Sprawdzę. Więc na wyjątek dla lokalnych satrapii się załapali. W centralnych urzędach przepisy tak łagodne nie są.
Dornów jest więcej w urzędach okolicznych gmin.
Strażyński miał na tyle mocne w prokuraturze, Poznań-Grunwald, że podawanie fałszywych danych w wielu oświadczeniach o posiadanym prawie do dysponowania nieruchomością,podpisywane pod rygorem art.233 kk jego nie dotyczyło. Prokuratura i sąd stwierdziły, że tylko podpisywał , a nie przygotowywał dokumentów.Taki mazgajaty lub skorumpowany prokurator nigdy nie doprowadzi do skazania szefa mafii i go usprawiedliwi, że mimo wielu trupów, boss sam nie naciskał na cyngiel. Prokurator gamoń po tym awansował.
Zresztą wyznaczono do sprawy takiego, który mieszka w gminie Dopiewo u dewelopera wspieranego przez tamtejszą zorganizowaną grupę samorządową. Może za takie zakupy jest prowizja?
Taka zbieżność przypadkowa lub nie, że pierwszy strażak gminy Dopiewo, szef OSP Zakrzewo i zarazem wiceprzewodniczący RG Dopiewo nazywa się tak samo jak Wice-Wieczór.